Kategorie

poniedziałek, 11 listopada 2013

Kiszone pomidory

Ponieważ jestem bezwzględnym fanem kiszonych ogórków, postanowiłam sprawdzić, czy inne kiszonki również przypadną mi do gustu. W tym sezonie postawiłam na kiszone pomidory. Przepis na kiszone pomidory wyszperałam gdzieś w odmętach internetów (być może właśnie na tej stronie i skroiłam według własnej miary. Ponieważ kiszenie miało być próbne, zdecydowałam się na wykorzystanie tylko 1 kilograma pomidorów - gatunek lima (- Czy są pomidory lima? - Ni ma! He he he...). To te podłużne, bardziej mięsiste, wyglądające trochę jak pisanki.

Zalewę do pomidorów przygotowałam w proporcjach podanych na wspomnianej stronie, 2 łyżki soli na 1 litr gorącej wody. Z przymiarek wyszło mi, że wykorzystam trzy słoiki 0,5-0,7l.

Przed wekowaniem słoiki zostały dokładnie umyte i wyparzone, razem z nakrętkami. Potem powkładałam do słoików umyte, ponakłuwane pomidory oraz: koper (spore wiązki), po przynajmniej pół główki czosnku, poprzecinane wzdłuż patyczki chrzanu, sporą ilość gorczycy i pieprzu czarnego w ziarnach.

Całość pozalewałam gorącą wodą z solą, zakręciłam i wstawiłam na półkę z przetworami.
Po mniej więcej trzech miesiącach zdecydowałam się na odkręcenie jednego ze słoików i ostrożne powąchanie mikstury. Okazało się, że pomidory pachną zupełnie jak ogórki kiszone :) - zasługa kopru, chrzanu i gorczycy - ale smakują już swoim indywidualnym smakiem.

Ze strat - pomidory nieco zmiękły, myślę że następnym razem trzeba zdecydować się na jeszcze twardsze, może odrobinę niedojrzałe (czy ktoś wie, czy niedojrzały pomidor nie będzie szkodliwy?)?

Przygotowując kiszone pomidory nie zastanawiałam się, do czego je wykorzystam - nie umiałam sobie wyobrazić smaku tychże, więc postanowiłam zaczekać aż się wyklują. Okazało się, że doskonale zastępują kiszone ogórki w sałatce (cóż, byłoby lepiej, gdyby nie zmiękły), mam też wewnętrzne przekonanie, że doskonale będzie smakowała zupa przyrządzona na ich bazie :).

Fotografii sałatki nie wrzucę, ponieważ niestety, niestety - oryginał wygląda, jakby już go ktoś wielokrotnie zjadł, a wykonywanie artystycznych ujęć warstw warzyw z estetyczną kroplą majonezu na wierzchu mija się moim zdaniem z celem, skoro sałatka tak czy inaczej ma zostać docelowo wymieszana. 

Gdyby ktoś był zainteresowany składem sałatki, to zawiera ona:
dwa kiszone pomidory (bez skórki lub ze skórką)
pół łagodnej cebuli
pół puszki zielonej soczewicy
pokrojony patyczek chrzanu z zalewy
kilka pokrojonych ząbków czosnku z zalewy
dwie łyżki majonezu
pieprz
szczypta soli
kilka kropli sosu sojowego

Po wymieszaniu zawartość salaterki przestaje być ładna :-/ ale nadal jest smaczna :) 

 Wnioski na przyszłość:
1) Następnym razem zdecydowanie wykorzystam słoiki większe, a zwłaszcza szersze. Skorzystałam z porady, żeby nie wciskać pomidorów na siłę, w związku z czym w 1 słoiku zmieściło się tylko kilka lim.

2) Być może warto obrać chrzan przed włożeniem do słoika, o ile ma się go zamiar spożyć. Nieobrany jest trochę łykowaty.